piątek, 30 lipca 2010

Nigdy nie byłam szczera. Nie mówiłam rodzicom, z kim się spotykam.Nie mówiłam nikomu o moich sekretach.Byłam tajemnicza, skryta- i to mi się podobało. Okłamywałam każdego kogo się dało. Nawet Bogu nie powiedziałam o tym, że zostałam zgwałcona.

Jestem pustym jak szmaciana lalka kłamczuchem.

Nawet okłamuje samą siebie- ja nigdy nie pogodzę się z tym co się stało.

sobota, 24 lipca 2010

"W swoim życiu spotkałam wielu ludzi. Można rzec, że o jednego mężczyznę za dużo. Byli tacy ludzie, którzy nie wpływali na mnie jakoś specjalnie. Byli też tacy, przez których zmieniałam poglądy na świat, samą siebie i całe moje życie."

Już od kiedy przyszłam na świat, moje życie było uzależniona od rodziców. To oni pierwsi pokazywali jak wygląda świat, jakie panują w nim zasady, jak on działa, ile w nim jest dobra a ile zła. Wtedy jeszcze nie miałam swojego zdania, bo dopiero poznawałam wszystko to, co mnie otaczało.

Z wiekiem rozwijałam się. Świat nabierał nowych kolorów, poszerzały się moje perspektywy. Poszłam do szkoły. Nauczyłam się czytać, pisać, liczyć i wszystko to co normalny człowiek musi umieć. Poznałam nowych ludzi. Zaprzyjaźniłam się z niejedną osobą. Wiodłam spokojne i miłe życie jak na dzieciaka przystało.

Na brak pieniędzy nigdy nie narzekałam. Głównie dlatego, że moi rodzice zarabiają dość dużo. Oboje są prawnikami. Na studiach się poznali, później pojawiłam się ja, następnie ślub, szczęśliwe życie i bla bla bla. Wszystko było tak jak powinno być w amerykańskim serialu czy filmie.

Oczywiście rozwiedli się. Głównie z mojej przyczyny. Nie dawali sobie rady z moją depresją. Nie wiedzieli co mają robić. A niby skąd mieli wiedzieć, jeżeli nie znali przyczyny mojego zachowania? Obwiniali samych siebie, nie wytrzymali presji, więc ich drogi się rozeszły. Teraz utrzymują w miarę normalne kontakty.

W gimnazjum miałam bardzo dziwną nauczycielkę. Chciała mi pomóc, ale jej nie wychodziło. Wyczuła, ze coś jest nie tak. Przestraszyłam się nie na żarty, że odkryje mój sekret. Wtedy stałam się jeszcze bardziej skryta, aby nikt nigdy nie dowiedział się o tym co się stało.

Oczywiście był on. Tak, akurat jego mogłabym nie spotkać. Albo inaczej- oddałabym wszystko co mam, aby wymazać tą datę, aby to co się stało nigdy się nie wydarzyło lub cokolwiek. To przez niego mój świat się zawalił. Miałam depresje, myśli samobójcze, cierpiałam. Przede wszystkim straciłam wszystko to co miałam, i to co było piękne. Rozdziewiczył mnie w sposób brutalny. Wiem, że to wszystko moja wina. Chociaż nie powinnam tam myśleć.

Wszystko się zmieniło przez niego. On miał duży, wręcz największy wpływ na mnie i na moje życie. Szkoda, że nie ten dobry. Tylko ten zły wpływ.

Jest coraz lepiej- nauczyłam się opisywać moje życie, myśleć pozytywnie. Głównie opieram się tylko na jednej myśli; " że nie mogę przez niego zniszczyc sobie życia". Pogodziłam sie z tym co się stało. I wiem, że to juz nigdy się nie odstanie. A szkoda.





czwartek, 22 lipca 2010

"Wcale nie chciałam aby tak potoczyło się moje życie. Nie miałam wyboru, bo ktoś za mnie zdecydował.Przykre jest to, że teraz muszę ponosić konsekwencje tego co się stało".

Moję imię to Abigail. To postać biblijna. Imię te w Polsce jest dość rzadko spotykane, za to w Ameryce, w Anglii czy we Francji 'Abigail' jest dość znane. Na swoje imię nie narzekam- wręcz cieszę się, że dzięki takiej drobnostce mogę myśleć, że jestem kreatywna, inna, oryginalna.
Nie chciałabym się nazywać Kasia, Ania, Dominika, Ewa, Patrycja czy Ola. Nie mówię, że te imiona są brzydkie. O nie ! Tylko tego typu imion ma mnóstwo dziewczyn.

Tak, i na tym chyba kończą się powody, aby móc się nazwać oryginalną. Mogę tylko o tym marzyć.

A jednak miałam coś w sobie. Coś co przyciągnęło Go do mnie. Coś co mi zabrano, bezkarnie i brutalnie. Stałam się pusta. Nie miałam w sobie nic. Jak porzucony piesek, który przez większość swojego życia był szczęśliwy. I tak nagle stracił wszystko.

Mam nadzieję, że się nie poddam, że będę potrafiła opisać to co się ze mną stało. Że będę potrafiła napisać co jest ze mną nie tak.

Nazywam się Abigail, jak ta siostra króla Dawida. Dnia 6 grudnia 2008 roku, kiedy miałam 14 lat zostałam zgwałcona.